Recenzja filmu

Lwica (2008)
Pablo Trapero

Piekło kobiet

Sukcesy filmu Trapero zupełnie nie dziwią - znajdujemy w nim nie tylko poruszającą, psychologiczną opowieść i napięcie rodem z rasowego thrillera, ale też wspaniałe aktorskie kreacje.
Jeden z bohaterów "Inwazji barbarzyńców" Denysa Arcanda twierdził, że inteligencja jest cechą kumulującą się w danej epoce i w danym kraju – na krótko wybucha, by się następnie rozpłynąć. Podobnie jest chyba z artystycznymi talentami, które naraz pojawiają się w konkretnym zakątku świata. Od kilkunastu lat pod drugiej stronie Atlantyku trwa właśnie niezwykły okres argentyńskiego kina. W przeciągu samej tylko ostatniej dekady z kraju Maradony trafiło do nas wiele niezwykłych obrazów. "Lwica" Pablo Trapero bezsprzecznie jest jednym z nich. Fabuła argentyńskiego dzieła jest w istocie banalna. Młoda, piękna studentka budzi się w swoim mieszkaniu. Ona jest dotkliwie pobita, a obok leży dwóch mężczyzn – jeden nie żyje, zaś drugi – Ramiro – ma na ciele liczne rany. Ani Julia, ani jej przyjaciel nie wiedzą, co właściwie stało się poprzedniego wieczoru. Dziewczyna trafia do aresztu, gdzie czekać ma na sądowe rozstrzygnięcia. Za więziennymi murami będzie musiała urodzić dziecko – jako kobieta w ciąży trafia na specjalny oddział dla matek z dziećmi, więzienne przedszkole, w którym co chwilę rozlega się dziecięcy płacz, a po korytarzach wraz z półnagimi szkrabami radośnie biega sobie oddziałowy pies. Początkowo niechciane dziecko, wkrótce stanie się dla Julii jedynym źródłem nadziei na lepsze życie. Problem w tym, że po czterech latach odsiadki tytułowa Lwica musi oddać swojego syna, by wychowywał się poza murami zakładu karnego. Opowiadając o genezie swego filmu, reżyser przywołuje wstrząsające statystyki dotyczące kobiet odsiadujących wyroki w argentyńskich więzieniach i przez długie lata oczekujących w nich na jakiekolwiek prawne rozstrzygnięcia. Ich historie są poruszające. Nic więc dziwnego, że Pablo Trapero stworzył dzieło społecznie zaangażowane. Ale "Lwica" wymyka się z szuflady kina socjologizującego, poruszany w niej problem jest zaledwie pretekstem dla narracyjnej gry. Obraz  Trapero unika jednoznaczności – reżyser korzysta z prostych fabularnych schematów, by je przełamywać, gubić tropy i zwodzić widzów. Jego film ewoluuje – od paranoicznej, kafkowskiej opowieści o zdezorientowanej kobiecie, przez historię więziennego wyobcowania i rodzącej się kobiecej przyjaźni, aż po obraz dramatycznej matczynej miłości. Niezwykły jest ten melanż filmowych konwencji. Film Argentyńczyka pozostaje przy tym skromny, zbudowany na realistycznej obserwacji, przypomina dokument o miłości, która przywraca godność i człowieczeństwo. Zamknięci w klaustrofobicznych wnętrzach więzienia, doskonale wyczuwają atmosferę osaczenia i samotności. "Lwica" jest jednym z głośniejszych argentyńskich filmów ostatnich lat – obraz prezentowany był w głównym konkursie podczas ubiegłorocznego festiwalu w Cannes, a w 2008 roku był argentyńskim kandydatem do Oscara. Sukcesy filmu Trapero zupełnie nie dziwią – znajdujemy w nim nie tylko poruszającą, psychologiczną opowieść i napięcie rodem z rasowego thrillera, ale też wspaniałe aktorskie kreacje Martiny Gusman i Elli Medeiros wcielającej się w postać matki Julii. Wspólnie tworzą film niezwykły, choć na pozór całkiem zwyczajny.
1 10 6
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones